Tajny proces wrocławskiej adwokatki rusza w najbliższych dniach. Według oskarżenia, proponowała 200 tysięcy złotych łapówki koleżance pracującej w prokuraturze. Ale może tylko żartowała?
W tej sprawie Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadziło operację specjalną. Szczegóły? Tajemnica. Prawie wszystkie akta sprawy są objęte klauzulą tajności. Gazecie Wrocławskiej odmówiono wglądu nawet do tej, niewielkiej części, która tajna nie jest. Sąd Rejonowy w Lesznie, gdzie trafiła sprawa, utajnił cały proces. Osoby postronne nie będą mogły wejść nawet na piętro, na którym jest sala rozpraw. Będą tego pilnować policjanci z Leszna.
Anna D. to młoda adwokatka ale miała szansę na wielką prawniczą i naukową karierę. I będzie mogła ją kontynuować, o ile sąd uniewinni ją z korupcyjnego zarzutu. Do wydarzeń opisywanych w aktach sprawy doszło jesienią 2016 roku. Anna D. była jednym z obrońców w głośnym wrocławskim śledztwie. Broniła biznesmena Romualda Ś. Jest podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępcze, która miała dopuścić się oszustwa na kwotę ponad 80 mln zł. Romuald Ś. kontrolował grupę firm branży medycznej. Prowadziły one m.in. przychodnie, a nawet szpitale. Prokuratura doliczyła się 600 pokrzywdzonych. I właśnie śledztwa i sprawy Romualda Ś. miała dotyczyć rzekoma korupcyjna propozycja. Mecenas D. rozmawiała z koleżanką – też prawniczką, która pracowała jako asystentka prokuratora we wrocławskim wydziale Prokuratury Krajowej. Miała jej proponować 200 tysięcy złotych albo pomoc w zakupie mieszkania. W zamian prosiła o informacje dotyczące planów prokuratury wobec Romualda Ś. Przede wszystkim co do tego, czy ma być zatrzymany. Ostatecznie został i przez dłuższy czas przebywał w areszcie. Fakt, że w tej sprawie CBA urządziło tajną operację oznacza, że koleżanka powiadomiła przełożonych o rozmowie z Anną D., a ci zaangażowali tajną służbę. Co dalej – możemy się tylko domyślać. Być może koleżanka udawała zainteresowaną korupcyjną propozycją i nagrywała swoje kolejne spotkania z Anną D. Pani mecenas nie przyznaje się do zarzutów. Według nieoficjalnych informacji, broni się tym, że to nie była poważna propozycja korupcyjna. Raczej żart, potraktowany nazbyt poważnie. Jakikolwiek wyrok zapadnie, nigdy nie dowiemy się, jak został uzasadniony.